
tak bardzo się boję
twoja wina to stado
z gęstwiny i mchu z pajęczyną
*
obroża na szyi
mi się wrzyna z każdym
pełzaniem twojego ducha
*
ślepnę choć to nie ja
to choroba mojego pełzania
*
już nie szukam nawet tunelu
pajęczyny tam zbyt duże
*
oglądam chusteczkę machaną
a pamiętam z odległości dzieciństwa
że wchodzę
w światło
i smacznie zasypiam