Układam się

Układam się

Układam się do snu,

układając się z własnym sumieniem,

aby nie czuć tykającego zegara

biegnącego do mety czasu.

Tylko czy uda mi się ułożyć z własnym sumieniem,

skoro nie układam się z sobą samym?

*

W nocy budzi mnie zew,

Freud mówił, że seksu,

kurwa mówi to samo,

ksiądz, że nie dałem na tacę,

a psycholog uprawia spychologię,

że co bym nie zrobił, to nie moja wina, bo taki jestem.

To inni są winni, ci, którzy mnie skrzywdzili.

*

Układam się ze sobą samym,

układam się ze sobą z powrotem.

To droga do śmierci.

Spokojnej.

Zmieniony

Zmieniony

Pamiętam, jak natrętny minttu zalewał rytm.

Kiedy oddech czerniał od smoły,

a życie odbierało śmierć.

*

Ale też pamiętam, że to tylko migotanie,

pyłek mchu widłaka kojący jasność.

Może kreska na drugim krańcu niż szarfa.

*

Teraz zapadam się w oddech,

panuję nad językiem, by nie wychodził przed zęby.

*

Bezwstydnie popijam minttu.

*

I odśmiecham zmieniony.