
Żył dziwak. Był jakiś obcy, aspołeczny i… dziwny.
Nie lubili go. Ale on sam siebie lubił. I miał gdzieś, że ludzie z niego szydzą.
Któregoś dnia się zakochał. A potem swoim dziwactwem sprawił, że dziewczyna straciła spokój ducha. Poczuł wyrzuty sumienia i gorzko zapłakał.
Od tego czasu starał się nie robić rzeczy, które niszczą. Rozpoczął pracę nad sobą, nad własnym życiem. A że od zawsze mu powtarzano, aby brał przykład z innych, zaczął upodabniać się do ludzi.
Z efektów dumny był zcoraz to bardziej. Lecz kiedy zasypiał…
Któregoś dnia stanął przed lustrem…
Nadal był dziwakiem. Ale już siebie nie lubił.