
Spory zawrót głowy o smaku dzieciństwa,
przy kolejnym łypię źrenicą w tę samą stronę,
w stronę kalafonii i anielskiego włosia.
Wciąż w tę samą.
Mimo iż wszystko mi mówi, że nie powinienem.
*
Kilka słów zostało w echu między uszami,
kilka następnych związuje język,
a jeszcze kolejne pachną wrzosem i niezapominajką.
*
Układam z szarych zwojów piramidę odejścia,
ale wieńcówka oplata krwią i nie puszcza.
Szarość dla siebie, ale przede wszystkim dla ciebie.
Laur tylko dla mnie. I tylko dla ciebie.
***
Wiersz dedykuję Karolinie