Pamiętam, jak natrętny minttu zalewał rytm.
Kiedy oddech czerniał od smoły,
a życie odbierało śmierć.
*
Ale też pamiętam, że to tylko migotanie,
pyłek mchu widłaka kojący jasność.
Może kreska na drugim krańcu niż szarfa.
*
Teraz zapadam się w oddech,
panuję nad językiem, by nie wychodził przed zęby.
*
Bezwstydnie popijam minttu.
*
I odśmiecham zmieniony.
Tak po prostu dla mnie trudny wiersz. Może kiedy wrócę..
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zwykle pisuję prostsze, ale tym razem musiałem się „obnażyć”, hihihi
Dzięki, Basiu, za wizytę i kilka słów.
Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dobrze, że tak się obnażasz, choć przed dosłownym nic nie mam przeciw
PolubieniePolubione przez 1 osoba